wtorek, 30 sierpnia 2011

Zakochani

- No to super . Z tego co wiem to Gambit lubi kocice - Bobby uśmiechnął się zadziornie i popatrzył na rekację Rudej
- Bobby - szturchnęła go Kitty
Ruda poczuła się trochę zmieszana zaistniałą sytuacją.
Ktoś chrząknął za jej plecami. Myślała, że to Gambit, lecz się pomyliła. Patrzyła właśnie na niebieskiego diabła. Krzyknęła.
- Guten tag Marie - powiedział Kurt zwisając z drzewa
- Cześć?- powiedziała speszona.
-To Kurt-Zaśmiała się słodko Kitty.
- Miło mi Cię poznać - powiedział Kurt i już zamierzał wyciągnać ręke w kierunku Rudej , ale wtedy ta się odsunęła
- Mi Ciebie też , ale chyba musze już iść się rozpakować - powiedziała coraz bardziej speszona Rogue
Gdy ta pędem uciekła, Kurt się zasmucił.
-Och.. Kurt! To nie twoja wina ona nie może nikogo dotknąć , gdyż..
-Znowu rozsiewasz plotki?-powiedział Gambit-Gdzie ona poszła?
Wszystcy spojrzeli na Remiego .
- Poszła do swojego pokoju - powiedział Bobby . Gambit słysząc te słowa odrazu ruszył w kierunku pokoju Rudej
Ten, jak to przewidział, spotkał ja u siebie siedzącą na łóżku i patrzącą na podłogę.
-A pukać się nie chciało?-zapytała urażona.
-Pukałem, ale t nie odpowiadałaś-popatrzył na nią zdziwiony.
Ruda spojrzała w okno .
- Po co tu przyszedłeś ? - zapytała już spokojniejszym tonem
-Chciałem porozmawiać-powiedział niewidocznie zarumieniony.-Wiedziałem , że jesteś inna.
Rogue drgnęła. Spojrzała na niego i powiedziała urywającym głosem:
-Czy wszyscy muszą mi to wypominać? Profesor Xavie mi powiedział..
-Jesteś inna..-wyszeptał patrząc gdzieś w dal.
Ruda omal nie wybuchnęła gniewem .
- Skończ już i wynoś się stąd - wykrzyczała mu to niemal w twarz . Wstałam mając w zamiarze wyrzucić go za drzwi . Jednak Gambit złapał ją za nadgarstki .
- Jesteś inna niż te wszystkie dziewczyny - przez chwile stali tak i patrzyli się sobie w oczy .
-A ty skąd to wiesz? Nie znasz mnie…-szeptała zauroczona
Gdy chciał pogłaskać ją po policzku, rozległ się głos.
-No, no, gołąbeczki!-gdy dziewczyna spojrzała w kierunku drzwi ujrzała tego przystojnego chłopaka w okularach z czerwonymi szkłami.
-Hej, pamiętasz mnie?-powiedział. No tak! To Scott, jej wybawiciel.Nie był sam, trzymał w biodrach piękną Jean.
-Tak, aż tak słabą pamięć to nie mam -uśmiechneła się i odsunęła od Remiego.
Jean uśmiechnęła się rozbawiona .
- No widze Gambit , że wreszcie postanowiłeś się ustatkować - uśmiechnęła się uroczo Jean
- Znowu czytasz w moich myślasz panną Summers ? - uśmiechnął się chytro .
- Jeszcze nie Summers, ale wkrótce..-powiedział Scott
- Co tu takie zamieszanie, rozejść się!-zagrzmił ten donośny głos Logana

Najpierw Wolverine swój wzrok zawiesił na obejmującą się pare i posłał wrogie spojrzenie Scottowi . Logan omal nie wybuchnął złością . Potem jednak spojrzal na młodych .
- To nie czas na randki . Trzeba brać się do roboty . Scott , Gambit , czas na trening - powiedział rozzłoszczony Logan wyciągając swoje pazury . Jean i Ruda zostały same . Marie spojrzała przerażona na Jean .
- Nie martw się , to normalka - powiedziała Jean , wkrótce dodała - Masz naprawdę potężną moc . Wyczuwam ją na kilometr .
- Och.. to weź ją zabierz , ja jej nie chcę!-powstrzymała łzy.
- Wiesz, z każdym jest trudno na początku-chciała przytulić Rudą, lecz ta odsunęła się.
- No bo wiesz-powiedziała chytro Jean- jesli już należysz do x-menów… no możesz mieć własny “super” strój.
- Strojem mnie nie zachęcisz do przyzwyczajenia się.
- Nie? Chodź ze mną.
Ruda chwile się wachala , lecz po chwili poszła za Jean .
- Każdy z nas ma obawy przed własną moca . Niektórzy musieli odejść do własnej rodziny , która się ich wyrzekła . Ja też to przechodziła , więc wiem co czujesz . - powiedziała nieco smutnym tonem głosu , Jean . Po chwili doszły na miejsce .- Dziwny pokój-szepnęła Ruda
- Tak nazywamy go “szafą”-podeszła do komody-Podoba się?
- Jest.. jak tu powiedzieć… No przecudny! -wzięła do rąk obcisły zielono-żółty strój z szaro-brązową kurtką z literką X. Miała słabość do obcisłych rzeczy, przed odkryciem swej mocy, miała wszystko-chłopaka, przyjaciół  i kochaną popularność. Teraz straciła wiarę w ludzi.
- A tu jest coś specjalnego - powiedziała Jean i podała Rudej rękawicz ze specjalnego , gładkiego materiału .
- Śliczne .. - powiedziała Ruda , ze świecącymi oczami .
- Gdzie mogę się przebrać?- spytała niewinnie.
- O, tu!- Uśmiechnęła się Jean.Rogue wyglądała pięknie w obcisłym stroju.
- Na pewno spodobasz się nie jednemu chłopakowi- mrugnęła panna Grey.- Dzięki - szepnęła nieco zarumienion Ruda .
Wtedy obie usłyszały hałasy dochodzące zza tajemniczych drzwi ze znakiem “ X ” . Marie wyglądała na nieco wystraszoną.
- Tam odbywają się treningi . Jest pare poziomów , ty zaczniesz od średniego - uśmiechnęła się Jean- Od średniego? Nie dam rady!- martwiła się dziewczyna.
- Oj dasz-mrugnęła po czym chwyciła dziewczynę za rękę i zaciągnęła na trening.Wtedy drzwi się otworzyła i z sali wyszli zmęczeni panowie . Jean wymieniła spojrzenia ze Scottem i weszła z Rogue do pomieszczenia . Usłyszały tylko “ Powodzenia ” zza zamykajacych się drzwiNagle napozór zwykła sala zamieniła się w gęsty nas . Nim Ruda się odwróciła , w jej stronę poleciał wielki kolec . Jean dzięki swojej mocy , zatrzymała go tuż przy twarzy Rudej .
- Uważaj . Musisz być czujna- Ale jak ja mam użyć mocy?- powiedziała ze łzami w oczach.- Mówię ci to cały czas! Moja moc jest daremna!
- Nie płacz. W walce nie chodzi o moc, lecz o …
- Uważaj!
Ruda odepchnęła Jean, gdy prawie hologramowy kolec by ją uderzył.
- Właśnie o to!- uśmiechnęła się, a potem zaczęła walczyć z kolcem.- Naucz się walczyć , to też Ci się przyda . Uwierz w swoje umiejętności - powiedziała Phoenix , kucając , nagle zza drzew wyskoczyli dzikusy z dzidami . Jean większość z nich zatrzymała , następnie uniosła ich do góry ,a Ci rozpadli się na cząteczki . Pozostałymi zajęła się RudaPodczas treningu Jean walczyła wspaniale, a Rogue niezdarnie radziła sobie z wilkami.
- Jestem zmęczona!- opadła na krzesło w swoim pokoju.
- Kolacja za dziesięć minut- jakiś głos się rozległ.
W drzwiach stanął Logan .
- No nieźle wyglądasz - uśmiechnął się szeroko
- Dzięki . I dzięki za to , że mnie uratowaliście - odwzajemniła uśmiech i spojrzała na umięśnionego Wolverine.
- Widziałam jak patrzysz na Scotta i Jean - szepnęła pod nosem Marie.
Nic nie powiedział, nawet nie nią nie spojrzał.
- Przepraszam , ja..- chciała się wytłumaczyć.
- Nie przepraszaj , to moja sprawa- odszedł marudząc pod nosem “jako to młodzi mogą być wścibscy”.Ruda westchnęła i położyła się na swoim łóżku . Leżała tak patrząc w sufit aż usłyszła pukanie do drzwi .
- Proszę- odpowiedziała mimowolnie.
- No hej, mała- powiedział jej bardzo znajomy głos , na który włosy na rękach się zjeżyły.
- Cześć Gambit .. I nie jestem mała - odpowiedziała mu , spoglądając w jego kierunku .
- Za chwilę kolacja . Powinnaś już zejść - spojrzał na nią , zupełnie ignorując jej ripostę.
- Wiem, wiele już osób mi dało instrukcję jak dojść do stołówki- uśmiechnęła się szyderczo- nie musisz mi pomagać.
- Lubię pomagać uroczym kobietą - uśmiechnął się szeroko , po chwili dodał - To idziesz czy mam Cię zanieść ?
- Nie musisz, kaleką jeszcze nie jestem- spróbowała wstać , gdy zabolało ją kolano- Nie.. nie idę.. Znaczy się nie jestem głodna i po prostu nie chce mi się iść , chcę się zdrzemnąć.
Grymas na twarzy Marie nie uszedł uwadze Remiemu .
- Widze , że poziom średni to dla Ciebie za dużo - przyglądał się przez chwilę  - Musisz coś zjeść więc albo pójdziesz ze mną , ale przyniose Ci tutaj kolacje - powiedział biorąc ją na ręce .
- Nie! Ja nie chcę , proszę- spojrzała mu prosto w oczy.- Nie..
- Przyniosę Ci, nie martw się- po tych słowach położył ją i znikł za drzwiami.
Długo patrzyła na drzwi i wciąż o nim myślała.Wszystcy już znajdowali się na stołówce . Każdym miał swoje miejsce . Oczywiście Scott i Wolverine musieli zostać rozsadzenie odkąd zabiegają o względy Jean . Były tylko dwa wolne miejsca . Nagle do kuchni wszedł Gambit . Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu .
- A gdzie Marie - zapytał się profesor X
- W pokoju. Ma coś z kolanem, bardzo ją boli, więc zaniosę jej kolację.- Wyrecytował dokładnie Remy.
Bobby i Kurt wymienili spojrzenia.
- Stary , już naprawde źle z tobą - powiedział Kurt .
- O co Ci chodzi ? - warkął Remy
- Spokój ! - po kuchni rozległ się głos Charlesa
-Najważniejsze, by ten jej pierwszy dzień minął jak najlepiej, w dobrym towarzystwie- powiedział zawsze spokojny Xavier.- Wiem , że ty ją bardzo polubiłeś, a ona ciebie, więc idź z ta kolacją, dziewczyna czeka- mrugnął porozumiewawczo Charles.
Scott i Jean uśmiechnęli się do siebie . Cyclop złapał Jean za ręke . Wolverine zauważył to , odłożył talerz i wyszedł .
- Logan ! - zawołała za nim Storm
- Straciłem apetyt . - warknął i odszedł .
- Chyba mu nie smakowało - mruknął Bobby domyślajac się o co chodzi
Jean się zasmuciła, ale Scott ją przytulił i pocałował w czoło.
Gambit już szedł do Rudej, jak najszybciej by się nie ochłodziła kolacja. Wszedł bez pukania, bo i tak wiedział, że dziewczyna się nawet nie ruszyła.Gdy tylko drzwi się otworzyły Ruda spojrzała w tym kierunku .
- Tęskniłaś ? - szepnął Gambit
- Chciałbyś- mruknęła
- Masz , kolacja jeszcze cieplutka- mrugnął czekoladowymi oczami
- Dziękuje , nie musisz tyle dla mnie robić - spojrzała na niego wdzięcznym wzrokiem .
- Nie musze , ale chce - uśmiechnął się .
- I mam uwierzyć, że dla każdego tyle rzeczy robisz?- uśmiechnęła się tajemniczo.
- Och..- odwzajemnił uśmiech.- Nie wierz w to że jestem grzecznym chłopcem.
Ruda wzięła jedną z kanapek do ręki .
- A ty nie jesz ?- Nie jestem głodny- powiedział niewzruszony.
- Weź kanapkę inaczej ja też nie jem.
Popatrzył na nią i po chwili wziął jedną z kanapek.
- Jesteś bardzo przekonująca - cały czas się jej przyglądał .
- Wiem - uśmiechnęła się szeroko . Przy nim czuła się szczęśliwa i bezpieczna .
Oboje wszystko zjedli i dużo rozmawiali. Dowiedzieli się o swoich rodzinach i jak zareagowali na ich moc.
- Ahh..-zmęczona opadła na poduszkę
-Jesteś zmęczona, już pójdę..
- Nie!- chwyciła go za nadgarstek- Porozmawiajmy.
- Jesteś pewna ? Musisz odpocząć , bo jutro też czeka Cię trening i lekcja fizyki z profesorem Xavierem - uśmiechnął się uroczo
- Jestem pewna, potrzebuję cię- powiedziała spokojnie.
Remy uśmiechnął się szeroko .
- A co dostane w zamian ? - spojrzał prosto w jej oczy
- Co tylko ze chcesz- patrzyła na niego
- Hm .. narazie nic nie chce , ale kiedyś spłacisz swój dług - uśmiechnął się .
- Na pewno, zawsze jak obiecuję to to robię- słodko powiedziała. Nie wiedziała jak się do siebie zbliżyli.
Nagle spadł na nich Kurt , który wisiał na suficie i wszystko widział .
- Kurt!- warknął Gambit- Pukać nie umiesz? W Niemczech nie ma kultury!
- Wiedziałem! -krzyknął zadowolony z siebie Kurt- Wreszcie się zakochałeś Karciarzu…
- Emm.. - Marie była zmieszana sytuacją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz